Przejdź do głównej zawartości

Zaproszeni/Invited


Aurora Lubos Witajcie/Welcome

Choreografia, video, scenografia, dźwięk i wykonanie: Aurora Lubos
Muzyka: Alex Catona
Premiera: 15 maja 2016, Galeria WL4, Gdańsk
Czas trwania: 45 minut




fot. Marta Ankiersztejn

 
Przestrzeni gry, to pas ułożony z szarych koców, leżą na nich ludzkie korpusy, sterta ubrań, gruz, resztki drewna. Aurora Lubos rozpoczyna swój spektakl oddając część kukieł pod opiekę publiczności. Na ekranie zamykającym przestrzeń tej specyficznej sceny wyświetlony zostaje performans Z wody - akcja zorganizowana przez artystkę 15-go października 2015 roku w Sopocie, w związku z dniem solidarność z syryjskimi uchodźcami - ludźmi, którzy stracili swój dom i zdecydowali się szukać ratunku, uciekając przez wodę w stronę Europy, część z nich zginęła, taka jest prawda, której nie możemy zaprzeczyć.

Aurora Lubos wykorzystuje w Witajcie/Welcome synestetyczną dramaturgię, jej działania ciałem są niezwykle oszczędne, uformowana przestrzeń stanowi dla tancerki drogę do pokonania. To, co obserwujemy, to rytuał - swoista droga krzyżowa, w której artystka przywołuje kolejne obrazy śmierci, układając się na ziemi w wyznaczonych przez scenografię punktach. Na ekranie pojawia się film obrazujący rzędy pustych łóżek polowych w jednym z obozów przejściowych dla uciekających Syryjczyków. W trakcie działań Lubos uruchamia stojące wzdłuż scenicznego pasa głośniki, z których dobywa się szum fal, rozdzierające odgłosy płaczu i krzyków tych, którzy stracili przed chwilą w morzu swoich bliskich, jest też rytmiczne szczekanie szczutego psa, którego później obserwujemy na ekranie. Tancerka wielokrotnie powtarza swoją drogę, ta niezwykła kumulacja obrazów, dźwięków i żywego ciała, które wielokrotnie umiera pod stopami siedzących obok widzów jest wstrząsająca. Zbudowany przez Lubos sceniczny obraz anektuje wszystkie zmysły, nie można pozostać wobec niego obojętnym - zamknąć oczu, przysłonić uszu. Ostatnia część przedstawienia jest jeszcze bardziej dotkliwe. Artystka jednym ruchem niszczy całą przygotowaną przestrzeń, staje na końcu pustej już sceny, bierze łyk wody z butelki, resztę wylewa na podłogę i po raz ostatni przechodzi znaną już widzom ścieżkę. Na ekranie pojawia się obraz wędrującej po Europie grupy Syryjczyków, a zaraz po nim nagranie z jednego z tzw. marszy niepodległości. Dysonans ekspresji oby tych filmów jest znaczący, kolejno wykrzykiwane hasła o wielkiej i katolickiej Polsce budzą sprzeciw oraz strach. Aurora Lubos kończy swój spektakl kolażem świadectw dotykających problemu wojny w ogóle. Pojawiają się fragmenty z książki Swietłany Aleksijewicz Ostatni świadkowie, cytaty z raportów organizacji międzynarodowych oraz wspomnienia z woluntarnej pracy artystki w jednym z obozów dla Syryjczyków. Oklaski na zakończenie pojawiają się dopiero po wymownej chwili ciszy.



fot. Marta Ankiersztejn

To, co zrobiła Aurora Lubos, to odważne, bezkompromisowe działanie, w którego podtekście rodzi się pytanie o kondycję współczesnego humanizmu. Wpadliśmy jako społeczeństwo w językową pułapkę idiomów, nazywania drugiego człowieka: innym, obcym, uchodźcą. To przedstawienie trzeba zobaczyć choćby po to, aby zdać sobie sprawę z własnych niedostatków współczucia i empatii wobec tych, którzy potrzebują pomocy.

T.P.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spotkanie z twórcami spektaklu ,,Back to bone": Rosalind Crisp i tancerzami

Fragment rozmowy poprowadzonej przez Jadwigę Majewską z twórcami spektaklu Back to bone : Rosalind Crisp i tancerzami: Martyną Lorenc, Anną Nowicką, Januszem Orlikiem, Tomkiem Pomersbachem, Julią Plawgo, Katarzyną Wolińską, Marysią Zimpel. /for. Marta Ankiersztejn/ Jadwiga Majewska: Ogromnie się cieszę, że udało mi się sprowadzić Wasz spektakl na Festiwal, dla mnie stanowi on absolutne ucieleśnienie tańca. Chciałabym zapytać o metodę Twojej pracy. Rosalind Crisp: Kiedy zaczynałam odkrywać i rozwijać tę metodę, zdarzało się, że używałam określenia: nie-taniec. Przede wszystkim interesuje mnie pierwszy impuls, wyjście do ruchu, pierwszy krok. Lubię określenie z języka angielskiego: dancing- tańczenie, które oznacza proces, czynność tańczenia, a nie rzecz. J.M.: Po polsku mamy takie określenie: stawanie się. Stawanie się tańca, czyli rodzenie się ruchu. R.C: Tak, ruch się staje, czyli stwarza. Mówiłam członkom mojej grupy, że nie chodzi o uczenie się konkret

Teatr działań wojennych

Archive Koncepcja i choreografia: Arkadi Zaides Konsultant video: Effi and Amir (Effi Weiss and Amir Borenstein) Dźwięk & dramaturgia głosu: Tom Tlalim Światło: Thalie Lurault Teatr działań wojennych.       M owa ciała człowieka znajdując ego się w sytuacjach granicznych, determinacji i walki, w obliczu zagrożenia i strachu, stała się pewnego rodzaju „surowcem”, ,,tworzywem" do pracy nad spektaklem Archive . Arcadi Zaides, choreograf i performer, z powagą i ogromnym skupieniem ogląda razem z nami pojawiające się na ustawionym na scenie ekranie kolejne materiały filmowe. Są to amatorskie nagrania osób znajdujących się w centrum działań zbrojnych na terenie konfliktu Palestyna/Izrael. Zaides co pewien czas zatrzymuje film i wybiera swoją „ofiarę”, której ruch za chwilę podda analizie, naśladując go na scenie. Zwraca naszą uwagę na szczegóły , takie jak pust e dłoni e ułożon e w geście wzorowanym na trzymającym broń policjancie. Skupiamy się n a p

W ciągłym ruchu - Back to bone

Back to Bone choreografia  Rosalind Crisp we współpracy z tancerzami: Martyna Lorenc, Anna Nowicka, Janusz Orlik, Tomek Pomersbach, Julia Plawgo,Katarzyna Wolińska i Marysia Zimpel W ciągłym ruchu   Sala teatralna pozbawiona jest jasno wyznaczonych stref – widowni i sceny. Przestrzeń ma nikogo nie krępować. Ta, jednak narzucona, swoboda może początkowo wprowadzać w zagubienie publiczność, pozbawioną bezpiecznego i znanego miejsca w teatrze, czyli rzędów krzeseł. Nie ma też wyraźnego punktu rozpoczęcia spektaklu, tancerze (Martyna Lorenc, Anna Nowicka, Janusz Orlik, Tomek Pomersbach, Julia Plawgo, Katarzyna Wolińska, Marysia Zimpel) są już w ruchu, gdy sala zapełnia się widzami. W lekkim półmroku performerzy skupieni w jednym miejscu, wymieniają części na ciele i działanie jakie mają wykonać. Jest to pewnego rodzaju rozgrzewka, wejście w ciało, moment skupienia i budzenia swojej uważności. Stanowi to istotę praktyki nauczanej przez Rosalind Crisp, choreografkę, inicjator