Aurora Lubos Witajcie/Welcome
Choreografia, video, scenografia, dźwięk i wykonanie: Aurora Lubos
Muzyka: Alex Catona
Premiera: 15 maja 2016, Galeria WL4, Gdańsk
Czas trwania: 45 minut
fot. Marta Ankiersztejn |
Aurora Lubos
wykorzystuje w Witajcie/Welcome synestetyczną
dramaturgię, jej działania ciałem są niezwykle oszczędne, uformowana przestrzeń
stanowi dla tancerki drogę do pokonania. To, co obserwujemy, to rytuał - swoista droga krzyżowa, w której artystka przywołuje kolejne obrazy
śmierci, układając się na ziemi w wyznaczonych przez scenografię punktach. Na
ekranie pojawia się film obrazujący rzędy pustych łóżek polowych w jednym z
obozów przejściowych dla uciekających Syryjczyków. W trakcie działań Lubos
uruchamia stojące wzdłuż scenicznego pasa głośniki, z których dobywa się szum
fal, rozdzierające odgłosy płaczu i krzyków tych, którzy stracili przed chwilą
w morzu swoich bliskich, jest też rytmiczne szczekanie szczutego psa, którego później
obserwujemy na ekranie. Tancerka wielokrotnie powtarza swoją drogę, ta
niezwykła kumulacja obrazów, dźwięków i żywego ciała, które wielokrotnie umiera
pod stopami siedzących obok widzów jest wstrząsająca. Zbudowany przez Lubos
sceniczny obraz anektuje wszystkie zmysły, nie można pozostać wobec niego
obojętnym - zamknąć oczu, przysłonić uszu. Ostatnia część przedstawienia
jest jeszcze bardziej dotkliwe. Artystka jednym ruchem niszczy całą
przygotowaną przestrzeń, staje na końcu pustej już sceny, bierze łyk wody z
butelki, resztę wylewa na podłogę i po raz ostatni przechodzi znaną już widzom
ścieżkę. Na ekranie pojawia się obraz wędrującej po Europie grupy Syryjczyków,
a zaraz po nim nagranie z jednego z tzw. marszy
niepodległości. Dysonans ekspresji oby tych filmów jest znaczący, kolejno
wykrzykiwane hasła o wielkiej i katolickiej Polsce budzą sprzeciw oraz strach.
Aurora Lubos kończy swój spektakl kolażem świadectw dotykających problemu wojny
w ogóle. Pojawiają się fragmenty z książki Swietłany Aleksijewicz Ostatni świadkowie, cytaty z raportów
organizacji międzynarodowych oraz wspomnienia z woluntarnej pracy artystki w
jednym z obozów dla Syryjczyków. Oklaski na zakończenie pojawiają się dopiero
po wymownej chwili ciszy.
fot. Marta Ankiersztejn |
To, co
zrobiła Aurora Lubos, to odważne, bezkompromisowe działanie, w którego
podtekście rodzi się pytanie o kondycję współczesnego humanizmu. Wpadliśmy jako
społeczeństwo w językową pułapkę idiomów, nazywania drugiego człowieka: innym, obcym,
uchodźcą. To przedstawienie trzeba zobaczyć choćby po to, aby zdać sobie sprawę
z własnych niedostatków współczucia i empatii wobec tych, którzy potrzebują
pomocy.
T.P.
Komentarze
Prześlij komentarz